Mam dziś mały napad pisania, więc odłożyłam spacer na później i sięgam do papierowej torby pełniącej funkcję podręcznego magazynu rzeczy zasługujących na uwagę. Część z nich błaga o litość od Mediolanu, co brzmi dość strasznie w listopadzie… Co zrobić? Nie ma czasu taczek załadować, więc zamiast trwać w stanie komy blogowej zabiorę się za opisanie paru fajnych rzeczy. Kropka.
Na pierwszy ogień – komoda Pudelskern – Pani Robinson.
W Mediolanie miałam przyjemność obejrzeć komodę i pana Pudelskerna na żywo, zamieniłam z autorem kilka zdań i przeszłam od stanu euforycznej żądzy posiadania tych ślicznych szufladek do stanu rezygnacji wywołanego ceną. Pomijając aspekt finansowy, komoda jest obłędnie piękna (piękna pana Pudelskerna nie oceniam), popatrzcie:
(więcej…)