Posts Tagged ‘dom Justyny i Daniela’

dom Justyny i Daniela, cz. 5

poniedziałek, wrzesień 6th, 2010

Dziś będzie o dwóch ostatnich wnętrzach – sypialni i o garderobie.

Najpierw SYPIALNIA:

Miało być surowo – jest. Miało być przestrzennie – jest. Łazienka miała być bez drzwi – też jest. I wolnostojąca wanna. I biurko, bo Justyna chce patrzeć z łóżka i z biurka na pola za domem. Popatrzcie:

(więcej…)

dom Justyny i Daniela, cz. 4

poniedziałek, wrzesień 6th, 2010

Skoro zahaczyliśmy już o tematy wucetowe, a stąd do łazienki są tylko dwa kroki (dosłownie i w przenośni), zapraszam Was prywatnej łazienki moich Klientów. Oto ona:

Polecam studia rzutu we wpisie http://blog.olawolczyk.pl/moje-projekty/dom-justyny-i-daniela-cz-1/, bo wnętrze nie należy do najprostszych, a już na pewno nie jest typowe w układzie i funkcjonowaniu. Całość dzieli się na 5 stref: umywalkową, prysznicową, wucetową, schowkową i wannową, przy czym dwie pierwsze znajdują się w czymś, co zazwyczaj uważamy za łazienkę, trzecia i czwarta są osobnymi małymi pomieszczeniami, a piąta jest częścią sypialni. Brak drzwi, a dokładnie oddzielenie chowanymi drzwiami wyłącznie wucetu i schowka są dodatkową cechą charakterystyczną. (Uwaga! Od razu odpieram potencjalne ataki wszelkiej maści konserwatystów: TO NIE JA WYMYŚLIŁAM BRAK DRZWI W TEJ ŁAZIENCE! Justyna i Daniel przyszli do mnie z tym pomysłem, ja go tylko zrealizowałam.)

(więcej…)

dom Justyny i Daniela, cz. 3

niedziela, wrzesień 5th, 2010

Jedziemy dalej.

Odwiedziliście już openspace, czyli główną strefę dostępną dla gości, pora udać się dalej – do wucetu.

Za chwilę poznacie moje odkrycie wszechczasów :–), czyli wucet do pisania i wnętrzarską księgę gości jednocześnie. Oto on:

Pisz co chcesz. Albo jeszcze lepiej rysuj. I się podpisuj! Takie jest motto tego wnętrza. A jak gospodarzom znudzi się pamiątka jaką im zostawiłeś, bez skrupułów zamalują Twoją twórczość. I zabawa zacznie się od nowa :–)

(więcej…)

dom Justyny i Daniela, cz.2

czwartek, sierpień 19th, 2010

Wracam do domu Justyny i Daniela.

Przygotowałam pierwszą wersję wnętrza, Kuba zrobił wizualizacje, wysłałam i … cisza. Czekam jeden dzień, potem drugi. W końcu dzwonię do Justyny – nie odbiera. Niech to szlag, projekt wyszedł tak fajnie, pewnie im się nie podoba…tyle pracy… Chociaż sumie może to lepiej? Wymyśliłam parę rzeczy które wolałabym zachować dla siebie – i dobrze, że się nie podoba. Nie znają się.

Justyna oddzwania – „wszystko doszło, trawimy, powiem tylko, że warto było czekać (puchnę z dumy, choć żal mi pomysłów które chciałam wykorzystać u siebie), kilka rzeczy chcemy zmienić, odezwę się.

Ok, fajnie – chociaż czy na pewno fajnie? – myślę sobie. Szkoda mi najbardziej jajcarskiego wucetu jaki kiedykolwiek popełniłam (choć dla Kamila wymyśliłam później równie odjechany) – pasowałby idealnie przy mojej pracowni w Butter. Szkoda mi Tipi (zaraz dowiecie się co to jest) – bo jest, co to dużo pisać – najlepszy na świecie. Ehhh…dlaczego nie miałam czasu na własny projekt? Zaprojektowałam klientom mój dom, a przynajmniej kilka jego detali. Postanawiam zaprojektować Butter zaraz po tym jak skończę dom Justyny, mieszkanie Kamila i – no właśnie , czyli jak zawsze – bez butów.

Pewnie czekacie już na projekt? Marcin powiedział, że czasem przynudzam w tekstach, więc przerywam w tym miejscu prolog i znienacka przechodzę do prezentacji – miłego życzę. Projektu oczywiście.

OPENSPACE
czyli wiatrołapo-kuchnio-jadalnio-pokojodzienno-oranżerio-antresolo-komunikacja. W ostatecznej wersji wyszedł tak:

(więcej…)

dom Justyny i Daniela, cz.1

środa, sierpień 18th, 2010

Skończyłam koncepcję domu Justyny i Daniela!

Justyna napisała do mnie jakiś czas temu przez moją www. Obejrzała projekty i uznała widocznie, że klimatycznie jest w porządku, więc wypełniła formularz.
Kilka dni później spotkaliśmy się w trójkę – z Justyną i jej mężem Danielem i zaczęła się zabawa :–)

Na początku miałam zajmować się tylko wnętrzem. Dostałam materiały i nie wiedziałam co zrobić… Dom był projektowany na zamówienie przez miejscowego architekta więc powinien odpowiadać potrzebom klientów, ale było w nim masę błędów funkcjonalnych i przestrzennych. Byłam w kropce – z jednej strony mogłam zająć się wnętrzem i uznać, że jakkolwiek dziwny – projekt jest stworzony „na miarę” i nie należy zmieniać czegoś, co wykracza poza zakres mojej pracy. Jednak z drugiej strony błędy były ewidentne i trudno było mi uwierzyć, że ktoś z rozmysłem wybrał wchodzenie do sypialni przejściem pod schodami z koniecznością schylania głowy, przejściowy pokój dziecięcy, czy komunikację na poddasze trasą prowadzącą pomiędzy stolikiem do kawy a sofą…

Postanowiłam delikatnie spytać klientów, czy mają świadomość zaprojektowanej dla nich przestrzeni. Brałam pod uwagę możliwość lekkiego spięcia w sytuacji, gdy klienci w rozmowie ze mną po raz pierwszy odkryją, że coś z ich świeżo odebranym projektem jest nie tak – nikt nie lubi krytyki, szczególnie jeżeli właśnie sporo zapłacił za coś, co ktoś inny miał dla niego wymyślić najlepiej pod słońcem. Na spotkanie przyjechała Justyna. Zaczęłyśmy omawiać każdy z newralgicznych punktów projektu i okazało się, że moi klienci nie tylko sami doszli do wniosku, że planowany układ ich domu jest lekko pisząc błędny, ale już sami zaczęli zastanawiać się nad projektem zamiennym. Ostatecznie postanowiliśmy stworzyć nową koncepcję wnętrza, całkowicie zmieniając jego ułożenie. Oczywiście wiązało się to z radykalną zmianą elewacji – z powodu konieczności przeprojektowania okien, więc z poprzedniego projektu zachowaliśmy tylko fundamenty, wysokości kondygnacji i kąt nachylenia dachu. Reszta zmieniła się totalnie.

(więcej…)