mrs robinson

Mam dziś mały napad pisania, więc odłożyłam spacer na później i sięgam do papierowej torby pełniącej funkcję podręcznego magazynu rzeczy zasługujących na uwagę. Część z nich błaga o litość od Mediolanu, co brzmi dość strasznie w listopadzie… Co zrobić? Nie ma czasu taczek załadować, więc zamiast trwać w stanie komy blogowej zabiorę się za opisanie paru fajnych rzeczy. Kropka.

Na pierwszy ogień – komoda Pudelskern – Pani Robinson.

W Mediolanie miałam przyjemność obejrzeć komodę i pana Pudelskerna na żywo, zamieniłam z autorem kilka zdań i przeszłam od stanu euforycznej żądzy posiadania tych ślicznych szufladek do stanu rezygnacji wywołanego ceną. Pomijając aspekt finansowy, komoda jest obłędnie piękna (piękna pana Pudelskerna nie oceniam), popatrzcie:

Cały dizajn polega na kontraście białego, niby ekstremalnie prostego mebla z dopracowanymi w szczegółach technicznych i graficznych wnętrzami szufladek. „Niby ekstremalnie prostego” bo jednak nie dzielącego się na bezpolotowe piony i poziomy szuflad. Fasada tej komody to przemyślana architektura. Wielkość i układ szuflad został precyzyjnie skomponowany.

Poniżej widać szuflady po otwarciu:

A tu na moim zdjęciu, trochę bliżej, widać, że każda ma inny wzorek! Bardzo lubię dopracowanie szczegółów w miejscach z pozoru nieistotnych, takich, które z reguły się pomija. Bo niby po co projektować wnętrza szuflad? A jednak miło jest zachwycać się przy każdym otwarciu mebla i cieszyć niewidocznym na pierwszy rzut oka drobiazgiem.

Tags: , ,

Comments are closed.