dzieciodizajn – hoppop bato i stato
Mamy za sobą dłuuuuugie poszukiwania fajnych rzeczy dla Agatki. Znaleźliśmy masę obiektów, które wydały nam się interesujące i których z różnych względów nie nabyliśmy. Czasem dlatego, że po prostu bez sensu jest mieć trzy wanny dla dziecka, a czasem – co to dużo pisać – cena zwalała z nóg. Oczywiście rzeczy dla dzieci w większości sprawiają wrażenie za drogich, szczególnie biorąc po uwagę ich wymiary i czas użytkowania, jednak w niektórych przypadkach można próbować uzasadnić ich zakup tysiącem fajerwerkowych funkcji, które pewnie wcale nie są potrzebne, ale przecież mamy prawo o tym nie wiedzieć, bo nigdy nie mieliśmy jeszcze dzieci.
Oto jedna z nienabytych rzeczy – właściwie dwie, bo druga ma sens wyłącznie w komplecie z pierwszą :–).
Wanna Bato+ i stojak Stato firmy Hoppop:
Wierzcie mi, na żywo wygląda jeszcze lepiej i nie dość, że ma fantastyczne wersje kolorystyczne (nawet przy mojej niechęci do różu, ten żarówiasty różowy jest naprawdę super) to jeszcze ma fajne funkcjonalności. Popatrzcie:
Czujnik temperatury, poręcz na ręcznik, blokada przeciwspadaniowa i łatwomontowalny odpływ (do tego wszystkowiedzący telefon i dużodający abonament w erze, hehehe). Z tego co wiem, to jeszcze dwuwarstwowe ścianki wanny zapobiegają szybkiemu wychłodzeniu wody. To akurat wydaje mi się niepotrzebne, bo z mojej teoretycznej wiedzy wynika, że kąpiel dziecka które jest na tyle małe, żeby zmieścić się w takiej wannie trwa około 6 sekund, więc i tak woda dałaby chyba rade, bez funkcji termosowej. Ale co tam, ważne że jest. I tak nie kupiliśmy.
Jak widać poniżej, obywatel kąpiący się w czymś takim jest uszczęśliwiony, choć byłby równie szczęśliwy kąpiąc się w czymkolwiek w czym byłaby ciepła woda.
Tak to już jest że wszystkie gadżety dla dziecka kupujemy dla siebie, bo dziecku jest z grubsza wszystko jedno i kwestie dizajnu ma głęboko w nosie. Po lekturze podręcznika niejakiego pana Spocka, który w dość trzeźwy i prostolinijny sposób komentuje nabywcze zapędy przyszłych rodziców usiłowałam powściągnąć własną chęć kupowania kolejnych atrakcji „dla Agatki”. Wyszło mi to średnio, odpuściłam sobie ascezę preferowaną przez pana S, ale przyznałam się przed sobą uczciwie – kupuję różne rzeczy bo bardzo mi się podobają a nie dlatego że wierzę, że mojej córce zrobi jakąkolwiek różnicę fakt posiadania konkretnego koloru pościeli, kocyka czy innych dupereli.
Ok, wracając do Bato i Stato. popatrzcie na kolorystykę:
Najfajniejsze jest to, że Hoppop ma całą kolekcję rzeczy dla dzieci i wszystkie mają takie odjechane kolory. Stanowi to miłą odmianę po mdłych różach, beżach i innych pastelach, jakimi zalane są sklepy z wyposażeniem dzieci. Od tej słodyczy robi się niedobrze, różowe dzieci straszą mnie na każdym kroku, więc każda dziecięca rzecz, która ma inny niż pastelowy kolor i nie ma miliona debilnych wzorków wydaje mi się difoltowo atrakcyjna. A w Hoppop dodatkowo jest dizajnersko, więc cudnie. Przestaje być cudnie na etapie ceny, więc mimo zachwytów kupiliśmy znacznie mniej dizajnerskie ale za to dużo dziwniejsze Tummy Tub, ale o tym kiedy indziej.
Tags: dzieciodizajn
listopad 1st, 2010 at 00:03
O kurcze. Nie ma takich w dorosłym „sajzie” ? ;-)
listopad 1st, 2010 at 00:05
moje są 37, chociaż stopę mam 35 ale jakoś spasowały. 37 to całkiem dorosły sajz, no nie? a co do innych – nie wiem, ale mogę dać Ci namiar na sklep
listopad 1st, 2010 at 00:10
ALE JA PYTAM O WANNE !!!! :-)
listopad 1st, 2010 at 00:13
hehehe, myslałam że nadal o kaloszach :-)))) buhahahahhahahaha :–) jestem w kokpicie, nie zwróciłam uwagi co komentujesz aktualnie a dziś poruszyłam sporo wątków
listopad 2nd, 2010 at 23:56
boska, ale tycia:) wanna:)
listopad 3rd, 2010 at 16:09
to pewnie działanie sprzyjające zakupowi kolejnego produktu jak tylko dziecko wyrośnie z poprzedniego :-) to tajny spisek producentów i sprzedawców ;-) też o wannie.